Krąży po internecie wierszyk pani Małgorzaty Strzałkowskiej (przeważnie bez podania autorki) należący do gatunku łamaczy języka:
Turlał goryl po Urlach kolorowe korale,
Rudy góral kartofle tarł na tarce wytrwale.
Gdy spotkali się w Urlach,
Góral tarł, goryl turlał,
Chociaż sensu nie było w tym wcale...
Moja ciocia Krystyna Olejnik, mieszkanka Urli dopisała ciąg dalszy, nieco frywolny:
Goryl turlał i turlał, choć w tym sensu nie było,
Ale na tym turlaniu jeszcze się nie skończyło,
Góral urlop miał w Urlach, a kartofli miał mało,
Gorylowi chciał zabrać to, co tak się turlało.
Goryl bronił korali, bronił bardzo wytrwale,
Aż porwali na strzępy kolorowe korale!
Z Urli burdel zrobili, tak się długo turlali,
Aż do Liwca wskoczyli i się turlać przestali.