Poniedziałek, 26 listopada 2012 roku
Pochmurn, mglisto, nieprzyjemnie. Ale w sumie ta zima jest dla nas w tym roku łagodna. Jaka zima, spytacie. Toż to dopiero jesień, zima zacznie się 21 grudnia. A nieprawda, 21 grudnia to tylko dzień, w którym Słońce góruje w zenicie na zwrotniku Koziorożca, co jest wynikiem maksymalnego wychylenia Ziemi półkulą południową w jego stronę. Z początkiem zimy to nie ma nic wspólnego. W odczuciu wielu z nas zima rozpoczyna się 1 grudnia (chyba będzie tak w tym roku) i trwa do końca lutego. Ma to sens, cztery pory roku po trzy miesiące. A dawniej to wyglądało jeszcze inaczej, zima rozpoczynała się 1 listopada i trwała do pierwszych dni marca. Są na to dowody: 18 listopada 1965 roku było w Zamościu -25,4 stopnie, a 1 marca 1963 roku w Rzeszowie było poniżej -30. Dzięki wczesnej zimie panie mogły na Wszystkich Świętych założyć dumnie karakułowe futra. Na cmentarzach snuł się zapach chryzantem, płonących zniczy i naftaliny. A dziś... futra jedzą mole, bo można się w nich pokazać dopiero na Boże Narodzenie (i to też nie zawsze), a co najważniejsze - karakuły wyszły z mody, bo postarzają.